31 marca 2013

Jego ekscelencja subiekt

Jurek (Eugeniusz Bodo) pracuje w sklepie, w dziale z odzieżą męską. Uwielbiają go wszystkie klientki, ponieważ doradza im w wyborze zakupu, a na dodatek prawi komplementy. Przez przypadek zostaje wzięty za radcę Chełmońskiego (Eugeniusz Bodo). Jurek zakochuje się wzajemnością w pięknej Ani (Ina Benita), która zostaje zmuszona przez rodziców (Mieczysława Ćwiklińska do małżeństwa z bogatym, ale nieprzyjemnym panem Krachtem (Zygmunt Chmielewski).
"Jego ekscelencja subiekt" jest jednym z pierwszych filmów muzycznych. Uważam, że warto zobaczyć tę komedię z trzech powodów:  - wspaniała gra aktorska debiutującej Mieczysławy Ćwiklińskiej, uroczej Iny Benity, no i oczywiście Eugeniusza Bodo; dla muzyki i piosenek Henryka Warsa oraz dowcipnych dialogów. Polecam!


***
Ten krawat w grochy, i te pończochy,
ten pulowerek jasnobeż,
i strój sportowy już jest gotowy
przystępna cena, więc bierz.

A tu mam znów piżamę lila
gdy przyjdzie chwila na jakieś słodkie sam na sam.
W takiej piżamie do gustu damie,
przypadnie nawet zwykły cham.

Te chusteczki w paseczki
jedwabne i zwykłe
di dą di du du du
dla amanta, galanta
gdy z lubą ma spotkać się swą
ooo, di di du du.

A tu mam też dla męża pani prezencik tani
kamizeleczka lub ten pas.
Fasonik nowy przeciwgrypowy,
dla starszych panów coś w sam raz.
Muzyka piosenki: Henryk Wars
Słowa piosenki: Konrad Tom
Wykonanie: Eugeniusz Bodo

TYLE MIŁOŚCI
Rozumiem uśmiech twój królewno,
nie wierzysz mi, że kocham Cię.
Wiem, myślisz na pewno: to słowa. O, nie.
I gdybym mógł Ci należycie
wyrazić to, co w sercu wre
wiesz, oddałbym życie
bo zrozumże mnie.

Tyle miłości znajdziesz w sercu mem,
znajdziesz w sercu mem dziewczyno.
Skarby uczucia cicho drzemią w niem
i niestety wiem, że giną.

Chciałbym Ci dać łez mych perły i rubiny krwi
dla Ciebie są i wraz z życiem ofiaruję Ci
nim zginą.

Tyle miłości w duszy zebrało się mej
tylko uwierzyć mi chciej, dziewczyno.


Muzyka piosenki: Henryk Wars

Słowa piosenki: Konrad Tom

Wykonanie: Eugeniusz Bodo


ZŁOCISTE WŁOSKI
Choć mam już przeszło naście lat,
lecz serce me jak głaz.
Nie kochało ani razu
a powinno, choćby raz.
Dotychczas byłem wolny ptak,
co z zakochanych drwi.
Aż tu nagle patrzcie, ginę
bowiem w serce wpadły mi...
Złociste włoski i nosek boski,
kapryśny wyraz słodkich ust,
bajeczne nogi i uśmiech błogi
już na mej twarzy, bo to mój gust.
I jestem jestem trup.

Tak apetyczna, seksapeliczna
po prostu cudo i bez wad
i niezawodnie najgorszą zbrodnię
popełnić dla niej byłbym rad.

Mnie cynika ta dzika namiętność
żre noce i dnie.
Byłem głazem, tym razem
ja marzę i widzę we śnie.
I kocham te złociste włoski i nosek boski,
kapryśny wyraz słodkich ust,
Bądź mądry: zamień się teraz w kamień
kiedy masz właśnie na nią gust.


Muzyka piosenki: Henryk Wars

Słowa piosenki: Konrad Tom

Wykonanie: Eugeniusz Bodo



***

Zdrowych, Spokojnych
Radosnych i pełnych miłości
Świąt Wielkanocnych
WESOŁEGO ALLELUJA!

29 marca 2013

Henryk Wars

Już w niedzielę na kanale Kino Polska emisja dokumentu o jednym z największych kompozytorów, nie tylko okresu przedwojennego, Henryku Warsie. A tuż po nim jedna z pierwszych muzycznych komedii "Jego ekscelencja sukiekt. Część drugą będzie można zobaczyć już w Poniedziałek Wielkanocny wraz z filmem "Zapomniana melodia".

***



Prekursorem swingu w Polsce, oprócz Ady Rosnera można uznać Henryka Warsa, który był również pionierem jazzu.

Henryk Wars, a właściwie Henryk Warszawski urodził się 29 grudnia 1902 w Warszawie, Pochodził z bardzo muzykalnej rodziny. Starsza siostra Henryka Józefina była śpiewaczką w mediolańskiej La Scali, młodsza Paulina pianistką. W latach 1906 – 1914 przebywał wraz z rodzicami we Francji, wrócił na krótko przed wybuchem I wojny światowej. Maturę uzyskał w 1920 roku gimnazjum Ziemi Mazowieckiej. Potem zgłosił się ochotniczo do Wojska Polskiego i brał udział w wojnie polsko – sowieckiej. Po wojnie studiował na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, jednocześnie podjął studia na Akademii Sztuk Pięknych. Po prywatnych przesłuchaniach u Emila Młynarskiego otrzymał od niego stypendium i przeniósł się Konserwatorium Muzycznego. Studia odbył pod kierunkiem Henryka Melcera w klasie fortepianu, Romana Statkowskiego w klasie kompozycji oraz Emila Młynarskiego w klasie dyrygentury. Od 1927 roku zarabiał jako dyrygent i kompozytor. Jego pierwszą kompozycją był utwór „A ja czytam przez cały dzień New York Times’a”, który został nagrany na płytach a wykonywał go Tadeusz Olsza. Niestety debiut nie był udany, a piosenka nie zyskała popularności. Przyniosła ją dopiero piosenka „Zatańczmy tango” śpiewana przez Stanisławę Nowicką i Eugeniusza Bodo. Otwarła ona Henrykowi Warsowi drzwi teatrów rewiowych i filmów. Producenci filmowi chętnie z nim współpracowali, jego melodie i piosenki były chwytliwe i przyczyniały się do sukcesu filmu. Jego piosenki stały się nie zapomnianymi przebojami i były śpiewane przez najlepszych ówczesnych piosenkarzy i piosenkarek m.in.: „Ach, śpij kochanie” – Eugeniusz Bodo i Adolf Dymsza, „Już nie zapomnisz mnie” – Aleksander Żabczyński „Reformy pani minister” – Tola Mankiewiczówna, „Miłość Ci wszystko wybaczy” – Hanka Ordonówna, „Nic o tobie nie wiem” – Andrzej Bogucki i Zbigniew Rakowiecki, „Już taki jestem zimny drań” i „Seksapil” – obie wykonywane przez Eugeniusza Bodo. Największy sukces Henryk Wars osiągnął w 1937 roku, kiedy skomponował muzykę i piosenki do 13 filmów. Jednym z nich był mój ulubiony „Piętro wyżej”J.

Umówiłem się z nią na dziewiątą


Ósma cztery jakaś płyta
Ósma dziewięć ktoś coś czyta
To nie ważne, najważniejsza dziś jest ona
Pierwsza - siódma, trzecia, piąta
Ktoś mi wszystko dziś poplątał
Ale jedno, jedno wiem

Ref: Umówiłem się z nią na dziewiątą
Tak mi do niej tęskno już
Zaraz wezmę od szefa akonto
Kupię jej bukiecik róż
Potem kino, cukiernia i spacer
W księżycową jasną noc
I będziemy szczęśliwi, weseli
Aż przyjdzie północ i nas rozdzieli
I umówię się z nią na dziewiątą
Na dziewiąta tak jak dziś.

Kiedy wybuchła II wojna światowa został zmobilizowany i brał udział w kampanii wrześniowej. Dostał się do nie woli niemieckiej, ale udało mu się uciec. Dotarł do Lwowa, gdzie w 1940 roku założył zespól muzyczny, liczący ponad dwadzieścia osób, z którym koncertował po miastach ZSRR. Wkrótce muzycy wstąpili do armii i odtąd występowali w jednostkach wojskowych m.in.: w Palestynie i we Włoszech. Po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Skomponował tam muzykę do 37 filmów amerykańskich. Stał się cenionym kompozytorem amerykańskiej muzyki rozrywkowej. Jego piosenki mieli w repertuarze m.in.: Brenda Lee, Doris Day i Bing Crosby. Popularność zaowocowała wieloma kontaktami towarzyskimi. Zajmował się również muzyką poważną. W 1967 roku pierwszy i ostatni raz od II wojny światowej odwiedził Warszawę. Udzielił wtedy kilku wywiadów, wystąpił w Telewizji Polskiej i Polskiej Kronice Filmowej, dyrygował w Filharmonii Warszawskiej. Zamierzał na stałe wrócić do Europy. Plany pokrzyżowała mu choroba. Henryk Wars zmarł 1 września 1977 roku w Stanach Zjednoczonych. Był z całą pewnością najwybitniejszym kompozytorem muzyki rozrywkowej w Polsce, autorem tekstów piosenek, z których większość jest znana po dziś dzień.

10 marca 2013

"Paweł i Gaweł"

Dzisiaj o godzinie 12.10 zostanie wyemitowana komedia "Paweł i Gaweł" z Heleną Grossówą, Eugeniusze Bodo, Adolfem Dymszą i Józefem Orwidem w rolach głównych.

"Paweł i Gaweł"


Paweł Gawlicki (Eugeniusz Bodo) i Gaweł Pawlicki (Adolf Dymsza) mieszkają w jednym budynku i tam też prowadzą swoje interesy. Paweł jest instruktorem wynalazcą, który właśnie zamierza wyjechać do Warszawy, w celu zaprezentowania szerszej publiczności aparatu radiowego swojego pomysłu. Jego sąsiad Gaweł również udaje się do stolicy w sprawie interesów. W pociągu poznają Violettę Bellami (Helena Grossówna), która udaje genialne trzynastoletnie dziecko. O taki wizerunek przed prasą dba jej impresario (Józef Orwid). W wyniku licznych komplikacji Paweł staje się "kupionym" ojcem Violetty, która jest w nim zakochana po uszy...
Film „Paweł i Gaweł” powstał na motywach bajki Aleksandra Fredry. To wyjątkowa intrygi ze świetnymi humorystycznymi dialogami. Ogromnymi atutami tej komedii jest duet: Eugeniusz Bodo i Adolf Dymsza oraz przeurocza Helena Grossówna i wspaniały Józef Orwid, a także muzyka. Piosenki, które są częścią filmu stały się wielkim szlagierami. Warto zobaczyć i posłuchać.

"Będziesz mą królewną"
Za siódmą rzeką, bardzo daleko stąd
wręcz za górami stu
szukałem Ciebie śpiąca królewno,
i to był pewno błąd.
Bo cię znalazłem tu,
a gdy ta bajka znów przypomina się dziś,
taką nasuwa mi myśl.

Może ty jesteś mą królewną,
której szukam dzień po dniu.
Jeśli tak, to już wiem na pewno,
zbudzę serce twe ze snu.

Nie zaklęciem zbudzę je tajemnym,
nie słowem, nie trunkiem,
ale najzwyklejszym pocałunkiem,
takim do utraty tchu.

Jeśli ty jesteś mą królewną,
której serce zbudzić mam,
to już wiem, to już wiem na pewno,
że jak w bajce będzie nam.
tekst: Ludwik Starski
muzyka: Henryk Wars
wykonanie: Eugeniusz Bodo
"Aaa, kotki dwa"
W górze tyle gwiazd,
w dole tyle miast.
Gwiazdy miastu dają znać,
że dzieci muszą spać.

Ach śpij kochanie,
jeśli gwiazdki z nieba chcesz - dostaniesz.
Czego pragniesz, daj mi znać,
ja ci wszystko mogę dać,
więc dlaczego nie chcesz spać.

Ach śpij, bo nocą,
kiedy gwiazdy się na niebie złocą,
wszystkie dzieci, nawet złe
pogrążone są we śnie,
a ty jedna tylko nie.

Aaa, aaa były sobie kotki dwa,
aaa kotki dwa,
szarobure, szarobure obydwa.

Ach śpij, bo właśnie
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie.
A gdy rano przyjdzie świt,
księżycowi będzie wstyd,
że on zasnął a nie ty.

Aaa, aaa były sobie kotki dwa
aaa kotki dwa,
szarobure szarobure obydwa.
tekst: Ludwik Starski
muzyka: Henryk Wars
wykonanie: Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza

08 marca 2013

"Kobieto puchu marny..."



„Kobieto puchu marny!” tak napisał Adam Mickiewicz w „Dziadach”. Za życia naszego poety było to trafne określenie. Wtedy kobieta sama nie podejmowała żadnych decyzji, robiono to za nią i to od najmłodszych lat. Podczas, gdy chłopiec wyjeżdżał na nauki do szkoły, dziewczyna kształciła się pod okiem guwernantki. Potem młody mężczyzna wybierał się na studia, a ona chadzała na liczne bale. Na tych balach bywał wcześniej już wybrany przez rodziców kawaler (przede wszystkim jego majątek). Potem już jako małżonka, musiała być posłuszna mężowi. To on decydował na przykład o wychowaniu dzieci, a także o tym, czy powinna zabierać głos w dyskusji. Często traktowano ją jak rzecz. Jedyne, co było jej wolno, to być przede wszystkim ozdobą męża, zajmować się robótkami ręcznymi i wybieraniem sukien. W okresie międzywojennym było podobnie. Kobieta przede wszystkim była ozdobą męża. Do obowiązków Pani z wyższych sfer należało dbanie o ognisko domowe, ustawianie odpowiednich kwiatów w każdym pokoju i rządzenie służbą. Kobieta z niższych sfer musiała chodzić do pracy i zarabiać na dom, niestety nie było to takie łatwe, ponieważ pracodawca jej nie ufał, wyżej sobie cenił pracownika płci męskiej.

Stwierdzenie Mickiewicza ma się nijak do naszych czasów. Gdyby ktoś tak powiedziałby do kobiety, to niejedna z nas byłaby wielce oburzona. W sumie to się nie ma czemu dziwić. Kobieta sama podejmuje decyzje, często nie pytając nikogo o zdanie. Jest pewna siebie i niezależna. Woli się dokształcać, robić karierę, niż siedzieć z dzieckiem całe dnie i zmieniać mu pieluchy. To istota, która nie boi się podejmować nowych wyzwań. Uprawia zawody i sporty, które kiedyś były zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn np.: jazda ciężarówką,podnoszenie ciężarów, boks. Jest też druga strona medalu. Kobieta nie ma czasu dla dzieci, które często od rana do wieczora pozbawione są jej opieki. Uważa,że skoro nie ma czasu to może nie sprzątać, ani gotować (po co skoro dzieci zjedzą w szkole, a mąż w restauracji, ona tylko jogurt, bo jest na diecie?!).

Pisząc to stwierdziłam, że coś jest bardzo nie w porządku. I to z nami kobietami. Jesteśmy tak bardzo niezależne, samodzielne, wykształcone i pewne siebie, że do szczęścia nic i nikt nie jest nam potrzebny. Nie potrafimy się przyznać do błędu, właściwie okazywać swoje emocje i uczucia. Chowamy się za bardzo szczelnym murem i udajemy twarde sztuki. Do takiego zachowywania się nie jednokrotnie zmusza kobietę po prostu życie. Zastanawiam się jednak, czy nie tracimy na tym więcej niż zyskujemy. Wydaje mi się, że powinnyśmy być tak pośrodku, z jednej strony delikatne, kobiece, okazujące swoje słabości, z drugiej zaś nie przesadnie nie zależne, trochę pewne siebie. Szkoda, że nie da się tego tak do końca zrobić.